niedziela, 11 sierpnia 2013
#1 Rozdział.
Ostatni rok liceum... Dla Izy oznaczał pierwszą granicę,którą chce jak najszybciej pokonać i iść dalej. Według motta,które wyznaje, Ci którzy zatrzymają się w wyścigu zwanym życiem,umierają.
,,Życie to bieg,kto nie biegnie umiera.''
Kiedyś wszystko było proste,lekkie i bezproblemowe. Codziennie chodzą jej po głowie beztroskie czasy podstawówki,kiedy o nic nie musiała się martwić,a szczególnie o leki dla chorego taty.
-Proszę bardzo, kupiłam Ci tabletki.-położyła przed nim reklamówkę z lekarstwami.
-Iza!-westchnął zirytowany.-Mówiłem Ci coś,prawda?
-Przecież nie będę się przyglądać jak cierpisz.-wysyczała.
-Skąd wzięłaś na to pieniądze?!
-Za dużo wymagasz ode mnie, ojciec.-prychnęła zirytowana niewdzięcznością taty.
-To Ty wymagasz za dużo od samej siebie. Dałbym radę sam,ale Ty oczywiście musisz się wtrącać!-krzyknął,lecz zaraz tego pożałował.-Przepraszam...
-Przestań. Daruj sobie tą uprzejmość i to Wasze ,,przepraszam''.-warknęła.-Możesz się wkurzać,piszczeć i nie wiadomo co jeszcze...jesteś moim ojcem i nie będę biernie patrzeć jak się wypalasz!-krzyknęła zdenerwowana.Zamilkł.
-Co będziesz dzisiaj robiła, jest sobota.-po chwili przerwał głuchą ciszę.
-Jest turniej, zapomniałeś?
-Ach, faktycznie! Wyleciało mi z głowy. Trzymam za Ciebie kciuki,córko.-uśmiechnął się pocieszająco.
-Dzięki.-odrzekła.-Adrian miał przyjść, nie wiesz czy jest u siebie w mieszkaniu?
-Oj, dzisiaj dostał zlecenie i musiał jechać z zamówieniem do Wrocławia.
-Aha...-westchnęła smutno. Miała nadzieję,że na ważnym wydarzeniu w jej życiu zobaczy chociaż swojego jedynego brata. No cóż. -Dobra wychodzę.-oznajmiła, chwytając za torbę treningową.
-Wierzę,że wygracie.-usłyszała na koniec konwersacji.
Już miała wychodzić,kiedy w drzwiach mieszkania pojawiła się rodzicielka Izabeli. Dziewczyna popatrzyła na nią z pogardą i chciała ją ominąć,lecz kobieta jej to uniemożliwiła.
-Gdzie znowu idziesz?!
-No na mecz.-prychnęłam.-Zapomniałaś...
-Nie będę zatrącać sobie głowy Twoimi durnymi meczami! W domu byś coś zrobiła, za jakąś pracę...
-Kończę szkołę,daj mi żyć.-warknęła.
-I tak pewnie matury nie zdasz...-powiedziała drwiąco.-Co ty sobą reprezentujesz?
-Na pewno więcej niż Ty!-wykrzyczała i po niedługiej chwili otrzymała siarczyste uderzenie w policzek.
-Jeszcze raz...cholero jasna! Jeszcze raz się tak do mnie odezwiesz to wylecisz na zbity pysk!
-Śmieszna jesteś! Zastanawiam się jakbyś się poczuła gdybym nagle przestała istnieć...
-...
-Milczysz!? Ach, czyli pewnie balast by spadł?! OK, może już niedługo nie będziesz musiała mnie widywać.
Z domu wybiegła bardzo szybko. Miała łzy w oczach, ponieważ jak zwykle była poniżana
. Postanowiła zadzwonić po Kacpra,aby się pośpieszył. Nie chciała iść sama....
-Siema, kiepie.-wrzasnęła do telefonu,a na jej ustach pojawił się szeroki uśmiech.
-Siema,cioto.-odgryzł się chichocząc.-Jestem już pod żabką.-oznajmił.
-Och, to dobrze,bo miałam już cię pośpieszać.
-Tak myślałem.-usłyszała jego śmiech.
-To na razie!
-Pa.-rozłączył się, a dziewczyna postanowiła napisać sms'a do Patrycji. Wiedziała,że zawsze może liczyć na słowa otuchy i zrozumienie. Może liczyć na pomoc z jej strony.
,,Dzień zapowiadał się dobrze. był dobry. ale oczywiście musiała wkroczyć mamuśka.miałam ochotę ją udusić... a może siebie? nie wiem''-wysłała.
Kroczyła drogą, na której miała się spotkać z przyjacielem. Nie uszła daleko,ponieważ po kilkudziesięciu metrach dostrzegła jego sylwetkę.
-Hej!-krzyknęła i zaczęła iść szybciej.
-No siema!-uśmiechnął się do niej.-Będzie Mateusz i Laska na meczu.
-Bosko.-wyszczerzyła się.-A Tuśka?
-Marta nie mogła, jest w pracy. Nie ma wolnych weekendów.
-Faktycznie.-rzekła.-Za tydzień wyniki matur.-szepnęła.
-Już nie mogę się doczekać!
-Co jeśli nie zdam?
-Ej, Izunia,przecież niedawno byłaś optymistycznie do tego nastawiona. Co jest?
-Matka.-warknęła.
-Wiedziałem.-burknął.-Nie martw się. Niedługo wakacje i uciekniesz.
-Mam nadzieję.-usłyszała dźwięk dochodzącego sms'a. Szybko sprawdziła wiadomość.
,,Iza, co się stało ? proszę, nie zrób tylko czegoś głupiego...błagam'' -przeczytała.
,,Wiesz co? nigdy nie zrobię sobie krzywdy przez rodzinę. NIGDY! Kocham ojca, kocham brata, kocham mamę...ale oni? oni nawet mnie nie dostrzegają. krzyczą, wyzywają, znęcają się. Mam już centralnie dosyć. Chciałabym uciec,ale nie wiem jak mam stąd wyjść. To wszystko zaczyna mnie już...nie obchodzić? tak mam na nich wyje*ane. Nie płakałam dzisiaj.. nie dość ,że mnie skrzyczała, zwyzywała to jeszcze uderzyła. Każdy chciałby mieć taką matkę,prawda? może niedługo dowiem się,że jestem adoptowana ?! Jestem naprawdę wkurzona! ''-Wysłała Patrycji obszerną odpowiedź, po czym wróciła do rozmowy z Kacprem.
-Z kim piszesz?-zapytał.
-Z Aniołem Stróżem.-uśmiechnęła się.-O cholera! Chodźmy szybciej,bo zostało mi dwadzieścia minut.-Pobiegli pod Halę Polonię.
Tuż przed wejściem do szatni, Iza otrzymała jeszcze jedną wiadomość,którą chętnie przeczytała.
,,nie wiem...po prostu nie wiem co napisać. staram się postawić w Twojej sytuacji, ale wiem że to niemożliwe. zdaję sobie sprawę jak mu Ci być ciężko. ale nie myśl o tym. rodziny się nie wybiera , niestety. wiem że sobie z tym poradzisz . jesteś silna, tak ? pewnie ze tak! wiem ze to trudne ale głowa do góry.'' -i od razu uśmiech pojawił się na twarzy panny Terakowskiej. Lekki ,nieznaczny,ale szczery.
Przed rozgrywką trener Gola Częstochowy, powiedział dziewczynom,że będą miały szanse pokopać piłkę z gwiazdą imprezy.-Kubą Błaszczykowskim! Izie od razu humor poprawił się o 180 stopni. To spełnienie marzeń...choć miała już z nim kilka razy do czynienia.
Jak przeczuwało większość kibiców, drużyna w której grała Izabela, wygrała turniej. Nie dało się ukryć, dziewczyny z Gola były bardzo dobre. Terakowska z numerem 16, strzeliła 3 bramki podczas meczu ze Stalą,czyli meczu o pierwsze miejsce. Była bardzo szczęśliwa! Widząc radość kibiców swoich barw...serce rosło.
-Gratuluję.-trener uścisnął jej dłoń.-Poczekaj na korytarzu.-szepnął tak,aby inne dziewczyny tego nie usłyszały.
-Jeju...-mruknęła.-Chce iść do swojego idola po autograf!-niecierpliwiła się.
-Zaraz...
Jak kazał trener,tak zrobiła Izabela. Stanęła pod ścianą i zastanawiała się o co chodzi. Nie wiele później podeszło do niej dwóch mężczyzn.-Trener i...Błaszczykowski we własnej osobie.
-Kuba.-podał jej dłoń i uśmiechnął się pogodnie.
-Iza.-odwzajemniła gest.-Miło poznać, wiesz Kuba...nigdy wcześniej Cię nie widziałam,więc dobrze,że zdradziłeś swoje imię.-zaśmiała się,a wraz z nią obaj mężczyźni.
-Nie dość,że dobrze gra w piłkę to jeszcze zabawna!-powiedział Błaszczu.
-Chyba irytująca.-poprawił trener Gola.
-Oj tam.-mruknęła dziewczyna.-Dowiem się o co chodzi?
-Chciałbym jutro odbyć z Tobą indywidualny trening,aby sprawdzić czy się nadajesz.-oznajmił piłkarz.
-OK,ale nadaje do czego ?-zmrużyła oczy.
-Do grania.-uśmiechnął się.
-OK,ale gdzie?
-W Dortmundzie.
-OK,ale...
-Ej czy ja Cię gdzieś wcześniej nie widziałem? -zapytał nagle.
-Zapewne tak.-zarumieniła się.-Podarłam Ci koszulkę przed Piłkarską Gwiazdką.
-Aaaa to Ty!- zaśmiał się.-Jak mogłem Cię nie poznać...
-Mhm i myłam Ci samochód.
-Jaki ten świat jest mały.-westchnął.-A dlaczego grasz z 16?
-Dzień urodzin.-oznajmiła.-A poza tym....podpiszesz mi koszulkę?
-Jasne,młoda.-wyszczerzył się i złożył swój podpis na koszulce Borussi Dortmund.-Mam od Twojego trenera numer Twojego telefonu,więc ...będziemy w kontakcie!-powiedział odchodząc.-Do zobaczenia, Izuś.
-Trenerze!-spojrzała groźnie na szkoleniowca.
Chwilę później odpuściła...bo właśnie czuła jakby świat zaczynał się dla niej od nowa.
------------------------------------------------
-Niektóre zdania i fragmenty, napisała Pyska w prywatnych wiadomościach-
Pozdrawiam ;*
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Genialny! Szkoda mi Izy że musi się męczyć z taką rodziną ale liczę że dostanie szansę gry w Dortmundzie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie ;**
rozdział boski.
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Izy że musi się męczyć ze swoją rodzinką.
Ale mam nadzieję że się jakoś ułoży i że Iza będzie grała w Dortmundzie.
czekam na kolejny z niecierpliwością.:**
...dziękuję...
OdpowiedzUsuńwspaniały, wiesz o tym.
jak czytam swoje wypowiedzi to się zastanawiam czy to na prawdę ja napisałam...
mimo że Iza ma tak cholernie ciężko, to wiem że sobie poradzi, bo jest silną dziewczyną. nie jest sama: ma Kacpra, ma swojego " Anioła Stróża", który będzie z nią tak długo dopóki nie odważy się wrócić do swojego prawdziwego domu...
i na pewno nadaje się do gry w Borussi !
czekam na kolejny,
pozdrawiam, Pyśka
trzymaj się ! :)
Wspaniały, cudowny !
OdpowiedzUsuńJest mi strasznie przykro. Iza ma bardzo ciężko. Nie pojmuję dlaczego takie trudności ją spotykają. Czym sobie zasłużyła? Dobrze, że ma Kacpra i "Anioła Stróża", z ich pomocą da radę, nie podda się i będzie walczyć, prawda? Jest jeszcze Kuba, on też może wnieść uśmiech do jej życia, zmienić je na lepsze.
Wierzę w Izkę, będzie dobrze :)
A piłkarką też bez wątpienia jest wspaniałą !
Pozdrawiam, Monika :)
Ach i przepraszam, ale pozwolę sobie dodać tu link do swojego nowego opowiadania :
http://the-story-of-marco.blogspot.com/
Jezuu <33 Świetne <3 Cudowne <3 Piękne <3
OdpowiedzUsuńZakochałam się ;p
Czekam na nn <3
Pozdrawiam ; *
Biedna Iza... naprawdę ciężkie ma życie -.-
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że trafi do Dortmundu.
Naprawdę ciekawie się zapowiada. Czekam na kolejny <3
Pozdrawiam ciepło i zapraszam http://bvbstory.blogspot.com/2013/08/rozdzia-54.html
Bardzo współczuję Izie, to przykre, że ma taką rodzinę. Dobrze, że ma takich wspaniałych przyjaciół. Mam nadzieję, że w Dortmundzie rozpocznie nowe życie, lepsze życie ;) Czekam na kolejny rozdział! W wolnym czasie zapraszam do siebie : http://milosc-ktora-nigdy-nie-zgasnie.blogspot.com/ :) Pozdrawiam i życzę weny ;*
OdpowiedzUsuńFenomen!!! Aż brak słów na to, jak wspaniale piszesz :3
OdpowiedzUsuńWspółczuję Izce, bo nie ma żadnego wsparcia w rodzinie, a w matce szczególnie... Na szczęście ma cudownych przyjaciół, ktorzy zawsze pomogą <3 A do Borussii na pewno się nadaje, bo kto inny jak nie ona xD
Czekam na następny, a w wolnej chwili zapraszam do siebie :)
http://copokazeczas.blogspot.com/
Pozdrawiam, Wiktoria :*